Ostatnie majowe dni uczniowie klas trzecich spędzili na wspólnym wyjeździe integracyjnym i nie tylko! Zajęcia zaplanowano w kopalni soli w Bochni oraz w jednej ze stolic Polski – pięknym Krakowie.
Wycieczkę rozpoczęliśmy jednak w uroczym miejscu – w Olsztynie koło Częstochowy. Po przekroczeniu symbolicznej bramy naszym oczom ukazały się ruiny zamku należącego do szlaku Orlich Gniazd. I choć trasa okazała się trochę wymagająca wszyscy stawiliśmy się w komplecie na jednym z punktów widokowym. Nie zabrakło też chętnych – poszukiwaczy kolejnego wzniesienia ! Ale to już innym razem…
Trochę zmęczeni wspinaczką udaliśmy się w podróż do … podziemnego miasta. Małą, ale autentyczną górniczą windą zjechaliśmy do kopalni soli w Bochni. W unikatowym labiryncie solnych korytarzy czekało na nas wiele niespodzianek: przejazd górniczą kolejką, spotkanie z ważnymi postaciami, kupcami czy samymi górnikami. Poznaliśmy też ciężką pracę koni w dawnych latach. Nad naszym bezpiecznym pobytem czuwała zaś sama święta Kinga, która w swych dłoniach trzymała bryłę solną z pięknym pierścieniem. To były niezapomniane przeżycia ponad 200 metrów pod ziemią!
Pierwsza klasowa noc poza domem upłynęła bardzo szybko. I choć planów na wspólne pogaduchy było wiele sen okazał się silniejszy.
Początkowo deszczowy poranek przyniósł jednak słoneczny dzień, który spędziliśmy już w Krakowie. Spacer rozpoczęliśmy od spotkania ze smokiem, który, choć dumnie się prezentował, nie przestraszył nas ziejącym ogniem! Katedra Wawelska zachwycila nas swoim wnętrzem. Trasa na wieżę, by dotknąć słynny Dzwon Zygmunta, wymagała nie lada kondycji i wytrwałości. Wszyscy jednak odmeldowali się przy nim w komplecie. Każdy chciał dotknąć „serca dzwonu” by spełniło się jego marzenie. Powoli odkrywaliśmy pozostałe uroki tego pięknego miasta. Na krakowskim rynku przywitały nas gołębie i atrakcyjne dorożki. Z zaciekawieniem przyjrzeliśmy się Sukiennicom oraz znanemu Kościołowi Mariackiemu. Nie udało się usłyszeć granego hejnału, ale to tylko znak, że wrócić do Krakowa każdy z nas jeszcze powinien! To miasto niejedno miejsce ma do odkrycia.
Z Krakowa przywieziemy jeszcze jedno wspomnienie. Udało nam się zatrzymać przy pomniku Psa Dżoka, z którym wiąże się wzruszająca historia. „Najwierniejszy z wiernych. Symbol psiej wierności” – taki napis można przeczytać na pamiątkowej tablicy. Poznaliśmy losy Dżoka w trakcie jazdy autokarem i każdego zachęcamy by spacerując nadwiślańskimi bulwarami na chwilę tam przystanął.
Wróciliśmy trochę zmęczenia, ale z pięknymi wspomnieniami oraz ciekawymi pamiątkami.